You are currently viewing Zastanowimy się, po co architektowi i designerowi rysunek czy malarstwo
Zastanowimy się, po co architektowi i designerowi rysunek czy malarstwo

Dobre pytanie. Ten co potrafi świadomie rysować i malować powie , że to jest nieskończenie ważne. Inni zapewne unikną tego tematu. Tak będzie dla nich bezpieczniej.
A co na to ja powiem.
Otóż rysunek i malarstwo uczą nas oceny w inwentaryzacji środków plastycznych, potrzebnych dla kreowania nowych wartości w sztuce. ( Dla pospolitych plagiatorów ogłaszam przerwę, bo oni i tak, lepiej czy gorzej, będą tylko naśladować innych. O ile będą wiedzieli, kto jest lepszy a kto gorszy..?)
Jak wiadomo świat zazwyczaj szybko nudzi się starym i wtedy potrzebne są nowe pomysły. Artyści wiedzący jak inwentaryzować piękno sztuk plastycznych, szybko wykorzystują swoją przewagę i wprowadzają nowe idee, lub modyfikują plastyczne poprzednie pomysły. Czyni się to w odpowiedniej harmonii ; proporcji, form, ciężarów, barw, faktur itp., itd. A takiej wrażliwości można się najszybciej nauczyć przy sztaludze. Wtedy, po pewnym czasie praktykowania widzimy, jak nasze drobne zmiany w pracy, zmieniają napięcia między formami w naszym odbiorze. To dzięki tej nauce rozumiemy, kiedy są potrzebne: duże a czasem tylko malutkie poprawki w pracy, ( takie maciupkie uporządkowanie) i już praca jest zjawiskowa.
Nie znam lepszej drogi by taką wrażliwość kształtować. Oczywiście można te doświadczenia przerabiać w komputerze – czemu nie. Ale pamiętajmy o różnicy w fizyce widzenia barw i ich mieszanek w porównaniu z materialnymi barwami używanymi w naturze. Duża przepaść.

Najlepszym tematem wyrabiającym wrażliwość oka i ręki, jest portret. W tym wypadku kluczowa jest samodyscyplina uczynienia podobnej twarzy oraz znalezienie tego jedynego efektu, kiedy nie czuje się ołówka czy farby, ale czuje się twarz okrytą światłem i cieniem. To ten moment, w którym mózg sam za nas to czyni z automatu. Zapominamy wtedy o artystycznym warsztacie, mimo, że to jest właśnie ten warsztat doprowadzony do doskonałości. Niestety moment doskonałości jest bardzo łatwo przeoczyć i zgubić właściwy efekt. Ale o tym mogę rozmawiać z kursantami o zaawansowanym poziomie, dla których rozpoznawalność portretowanego nie wynika jedynie z podpisu na dole, albo z prawdopodobieństwa, że wśród znajomych artysty, raczej ta jedna osoba może być podobna do jakiegoś fragmentu owej karykatury.
To dlatego warto jest ćwiczyć swoją wrażliwość artystyczną by wiedzieć z aptekarską dokładnością, co i jak powinno się udoskonalić. W końcu świat dąży do absolutu, w swoich minimalnych różnicach. Prawda?